sobota, 7 czerwca 2014

One Part Leonetta cz.3 ~ Warto uzywac prezewatyw.

Dedykuje rozdzial wszystkim, ktorzy czytają <33

~,~


-Cco? -zapytal z niedowierzaniem Leon. -Jjjak to? -zapytal
-No tak to. Chyba wiesz co sie wydarzylo. -powiedziala Violetta idiotycznie.
-Nno, wiem, ale , ale .. -jąkal sie. Violetta ponownie sie rozplakala. Leon wstal i przytulil dziewczyne.
-Spokojnie, bedzie dobrze. -i pocalowal nastolatke w czolo. -Bedzie dobrze. -dodal.
-Nie, nie bedzie. -powiedziala z placzem. Nagle do glowy przyszedl jej pomysl. Oderwala sie od swojego chlopaka i powiedziala:
-Jedz do apteki po tabletki ku poronieniu. -powiedziala.
-Kochanie, nie mozesz poronic. Musisz urodzic! -krzyknąl
-Nie, nie moge. -wytarla lze. -Ojciec mnie zabije! -krzyknela nastolatka
-Nie, nie zabije. Nie pozwole mu na to. -powiedzial Leon z troską.
-Nie. Nie, ty go nie znasz. -zasmiala sie glupio. -On mnie zabije. Raz zadusil mi psa, bo nasikal na dywan. -powiedziala. Ten nic nie odpowiedzial, tylko na nią sie patrzyl.
-Ide do domu. -powiedziala i wyszla z domu. Leon od razu wsiadl na kompa i poczytal, jak mozna pozbyc sie ciązy. Znalazl tylko tabletki, dzieki ktorym mozna usunąc ciąze.
-Leon, skarbie. -powiedziala matka chlopaka.
-Tak? -zapytal i zamknąl okno, na forum, na ktorym siedzial.
-Kochanie, dzisiaj, tak wlasciwie za 5 minut wyjezdzamy w delegacje. -powiedziala
-Aha, spoko. -powiedzial Leon a jego matka wyszla z pomieszczenia. Leon wylączyl komputer i poszedl do apteki, by kupic tabletki dla swojej dziewczyny.

~,~

/nastepny dzien;wieczor\

Violetta tego wieczoru przyszla do Leona. Chciala zapobiec dalszemu rozwojowi tej ciązy. Leon mial tabletki w zanadzu, lecz nie byly one dobre. Violetta podala mu nazwe lepszych, bo Francesca miala ten przypadek. Violetta polknela caly 'listek' tabletek.
-Wiecej sie nie dalo? -zapytal idiotycznie Leon
-Nie, niestety nie. -powiedziala. -Teraz idz po te tabletki.
-A ty idz poloz sie do wanny z gorącą wodą. -powiedzial Leon i poszedl do apteki po tabletki. Violetta nie rozbierając sie weszla do wanny z gorącą wodą. Po chwili woda robila sie czerwona od krwi. Leon wpadl do lazienki i sie przerazil tym widokiem. Szybko zadzwonil po pogotowie. Przyjechali oni szybko i zabrali nastolatke do szpitala. Leon chcial wejsc do karetki lecz mu nie pozwolili. Rodzice Violetty nie wiadomo kiedy przybiegli na miejsce tego wydarzenia. Karetka odjechala.
-Leon, cos ty narobil?! -krzyczala Angie na Verdasa
-Czy ty gowniarzu wiesz co ty zrobiles?! -zapytal krzycząc
-Wiem, i widze ze panstwo nie wiedzą, co sie dzieje z pani siostrzenicą, ani z pana corką. -powiedzial Leon
-Jak ty mozesz sie tak odzywac, ty nie wychowany bahorze?! -krzyknąl German i chcial go walnąc, lecz Angie go zatrzymala.
-Slucham. -powiedziala spokojnie Angie, a on zacząl wszystko tlumaczyc. German zemdlal, a Angie pozbierala go z ziemi. Leon jak najszybciej pobiegl w strone szpitala.

~,~

/szpital\

Violetta lezy na porodowce, obok niej jest Leon. Przed pomieszczeniem siedzą German i Angie. Wlasnie sie klocą na temat tego zdazenia.
-Jestes jakims tyranem! -krzyknela Angeles
-Ja? Ja tyranem? Ja po prostu troszcze sie o swoją corke! -wykrzynąl German. -A ty za to jestes ... -German sie zaciąl. -Dziwką! -krzyknąl na caly szpital. Wszyscy zebrani spojrzeli na malzenstwo.
-Ah tak? Ja dziwka? To skoro jestem dziwką, to moze wezmiemy rozwod? -zapytala smutna Angie
-Jesli sobie tego zazyczysz. -powiedzial spokojnie German. Angie usiadla kilka krzesel dalej i zaczela cicho szlochac.

~,~

/porodowka\

-Violetta, spokojnie, wytrzymasz. -mowil Leon trzymając Violette za reke.
-Przyj. -powiedziala polozna. Na sali porodowej bylo slychac jek nastolatki. Rodzi juz ona od 5-ciu godzin i nadal nic.
-Spokojnie. Jestem przy tobie. -wyszeptal Leon na jej ucho. Ta sie lekko usmiechnela i nadal rodzila. Po uplywie kilku sekund, mala Victoria przyszla na swiat. Polozna okryla ją kocem i dala nowej matce swoje dziecko i pojechala do pokoju, w ktorym nowonarodzone dziecko i Violetta bedą wypoczywac. Wyjechali z sali porodowej, a dziadek i Angie poszli na sale.

~,~

/pokoj\

-Kochanie. Umiesz robic dzieci. -zasmiala sie Violetta
-Hah. No sie wie. -udawal dive Leon
-Tato. -powiedziala Violetta. -Jjja. -Violetta zaczela sie jąkac.
-Violetto. -zacząl. -Gratulacje. -powiedzial z usmiechem. Para sie usmiechnela , a Violetta przytulila sie do ojca. German podszedl do Leona i usciskal jego dlon. -Bedziesz wspanialym ojcem. -powiedzial dumnie i przytulil sie do ojca swojej wnuczki.

~,~

/kilka miesiecy pozniej\

Violetta i Leon są szczesliwymi rodzicami. Gdy tylko Violetta bedzie pelnoletnia, para ma zamiar wziąc slub. Victoria, mimo tego, ze urodzila sie 4 miesiące wczesniej, jest piekna i zdrowa. German i Angeles rozwiedli sie, ale nadal zyją blisko Violetty.

_____________

Ok. Oto ostatnia czesc OP pt. 'Warto uzywac prezerwatyw'. Nom. Mam nadzieje, ze jest chociaz ' OK ' .


3 komentarze = 02 rozdzial

` Nicole

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdzial 01 ~ Ostatnia szansa.

*Leon*
To dzisiaj. To dzieje sie dzisiaj. Nie wierze, ze to dzisiaj. To juz dzisiaj są panstwowe mistrzostwa. Wlasnie jestem na torze i Francesca stroi mi motor. Tak, zgadza sie. Wszyscy jestesmy w USA. A Fran skonczyla jako moj mechanik. Zawody zaczynają sie za 15 minut. Violetty jeszcze nie ma, powinna zaraz byc. Podeszlem do mojej dzieciny.
-Gotowa jestes, Violetto? -zapytalem mojej dziecinki. Moj motor nazwalem Violettą. Na czesc mojej ukochanej. Francesca sie zasmiala.
-Tak, jestem gotowa. -powiedziala piskliwym glosem Fran i zaczelismy sie smiac.
-Denerwujesz sie? -zapytala Wloszka
-No, tak troche. Jesli wygram, dostane sie do swiatowej dwudziestki.
-Spokojnie. Dasz rade. -powiedziala brunetka, podeszla do mnie powolnym krokiem i mnie pocalowala. To zdarzenie zaobserwowala Violetta. Od razu uciekla. Po chwili oderwalem sie od Fran i pobieglem za Violettą.

*Violetta*
Jak on mogl to zrobic? Leon, moj Leon! Jak on mogl? Przeciez mowil, ze mnie kocha, ze tylko ja sie licze. A Fran? Niby moja przyjaciolka. Zaloze sie, ze specjalnie go uwiodla, w zemscie. Ukradlam jej kiedys Tomasa, ktory umarl na raka. Ta, a Fran udawala, ze wszystko OK, a teraz sie zemscila. Tak, ja glupia nie jestem. Biegne, uciekam stamtąd jak najdalej. Zatrzymalam sie na pomoscie, nad stawem i rozmyslalam na tym wszystkim. Nagle podbiegl do mnie Leon i ustal obok mnie.
-Violetta, prosze, posluchaj mnie. -powiedzial
-Nie, nie bede ciebie sluchac, zrozum mnie! Nie chce z Tobą byc! Przekresliles nas, przekresliles wszy...-nie skonczylam bo mi przerwal. Zatkal moje usta, butelką zimnej wody. I mowil:
-Violetta, to ona mnie pocalowala. Ja, ja tego nie chcialem! Kocham cie i tylko ciebie. Probowalem sie oderwac, ale ona mnie przygniotla do motoru. Gdy przyszlas odsunela sie, zeby nie bylo na nią. Prosze Cie, zrozum. Ja kocham tylko Ciebie, i tylko Ciebie. -powiedzial. Wyrzucilam butelke do stawu.
-I co myslisz, ze ci w taką wymowke uwierze? Jakbys mial juz klamac, to bylo trzeba wymyslic cos lepszego. -rzucilam i chcialam zejsc z mostu, ale on mnie pociągnąl za nadgarstek i przysunąl do siebie.
-Posluchaj. To nie wymowka, lecz szczera prawda! Dlaczego mial bym cie oklamywac? -zapytal.
-Wiesz co? Przy tych twoich bajeczkach to Andersen wymieka. -zakpilam mu prosto w oczy.
-Ale to nie bajeczka! -krzyknąl
-A wiec wymowka? -zapytalam idiotycznie
-Nie. Szczera prawda! -powiedzial zbuntowany. -Kocham cie i tylko ciebie. -powiedzial. Po chwili pocalowal mnie w usta. Po oderwaniu powiedzial:
-Jesli chcesz, zrezygnuje z Motocross'ow, abyc byla pewna, ze cie nie zdradzam.
-Co? Nie. To twoja, pasja. -powiedzialam i cmoknelam go w policzek. -Wybaczam Ci, ale jesli jeszcze raz zobacze twoje usta w poblizu Francesci, to nie recze za siebie. -powiedzialam i sie zasmialismy. Fran przyjechala motocrossem po nas i pojechalismy na tor. Oczywiscie Fran siedziala na koncu, prawie za motorem, ale to dobrze. Niech suka wie, ze z Violettą sie nie zadziera.

*Narrator*
Para wraz z Francescą dojechala juz na miejsce. Wyscig zaczyna sie za 2 minuty. Leon wjechal na tor i ustal na starcie. Violetta szla w strone barierek, aby obserwowac swojego chlopaka. Lecz zatrzymala ją jej byla najlepsza przyjaciolka - Francesca.
-Puszczaj mnie! -krzyknela Violetta
-Pogadajmy. -powiedziala Fran
-Nie mamy o czym!
-A wlasnie ze mamy. Chcialabym Cie przeprosic. Nie wiem co mnie ponioslo. -mowila Fran. Violetta
jednak nic nie odpowiedziala i pobiegla tam, gdzie wczesniej planowala.
-Do biegu? -powiedziala jedna z dziewczyn
-Gotowi? -powiedziala druga
-Start! -i buchl dzwiek silnikow. Wszyscy zawodnicy wystartowali. Violetta wciąz krzyczala 'Leon!Leon!'.
-Verdas na prowadzeniu, lecz po pietach depcze jemu Lara Hill! -krzyknąl komentator. -A teraz Verdas i Hill są na rowni! I oboje przekroczyli mete! Witamy naszych zawodnikow pierwszej panstwowej dwudziestki! -dodal komentator. Violetta wbiegla na tor i rzucila sie na szyje Leona. Paparazzi zaczeli im robic wspolne zdjecia, lecz zadne z nich nie zwracalo na nich uwagi.

*Leon*
Jest! Wygralem! Jak sie ciesze! Dostalem sie do panstwowej dwudziestki! Nie moge w to uwierzyc. Teraz musze poleciec do Argentyny - Buenos Aires. Nie wiem czy Violetta sie zgodzi, bo w koncu, bardzo sie stara aby sie wybic w USA, a tylko tu mozna wysoko sie wybic i zostac bardzo slawnym. A w Argentynie? Jest to praktycznie nie mozliwe. Ale moze pojedzie ze mną do jej kraju?
-Violu. -powiedzialem przytulając ją na kanapie
-Tak? -zapytala
-Wiesz teraz ze bede musial odleciec do Buenos Aires? -zapytalem. Ta nic nie odpowiedziala. -Violu. -powtorzylem
-Wiem kochanie. -odpowiedziala i podniosla glowe do gory. -Pojade z Tobą. -powiedziala
-A co z karierą? -zapytalem
-Poczeka. Nie przyszla przez 3 lata, to nie przyjdzie przez kilka miesiecy. -powiedziala. Namietnie sie pocalowalismy.

*Lara*
Jak sie ciesze ze wygralam! No razem z Verdasem, ale to szczegol. Wazne, ze wygralam. A Leona? Nigdy go nie lubilam. Zawsze uwazal sie za takiego kozaka, bo zazwyczaj , powtarzam. Zazwyczaj wygrywal wyscigi, ale ze to taki paterak, nie umial znalezc sponsora. Zawsze wszystkie laski kleily sie do niego. Ja rowniez, ale nie lądowalam z nim w lozku. A Violetta? Strasznie naiwna. Rozpieszczona, a jak sie na nią krzyknelo czy cos w tym stylu, to chodzila po kątach i chlipala. Chlip, chlip. A wszyscy chlopacy biegli wielkiej ksieznicce na ratunek. Zalosne. Jak ja mialam zlamaną reke to nikt nie zauwazyl. Idiotyzm, wszedzie idiotyzm.

________

Wyscig, klotnia Leonetty. Ugh! Spierdzielilam rozdzial! Nie wyszedl taki, jaki chcialam. Ale mam nadzieje, ze sie podoba. Zauwazylam rowniez, ze coraz mniej komentujecie. Wiec postanowilam wam 'zalozyc' limity komentarzy.


10 komentarzy = 02 rozdzial.
spam sie nie liczy !

` Nicole ;**

Obserwatorzy

Chat~!~