czwartek, 26 grudnia 2013

Opowiadanie , Rozdział 27 ~ To nie zdrada

Dedykacja dla NieWidoCzna M ♥ ♥

// 1 godzinę później \\

*Ludmiła*
Zdrzemnęłam się. Obudziły mnie hałasy Federico. Otworzyłam oczy, a Feder krzyczał mi do ucha.
-CO!??!!? -krzyknęłam. Nic nie odpowiedział. Podniosłam się na łokciach. -Co my zrobimy? -zapytałam z płaczem w głosie
-Teraz to nie jest ważne. -odpowiedział z powagą. -Ale przyznaj, było fajnie -zboczył z tematu
-Federico!! -krzyknęłam
-No dobra. Teraz musimy dyskretnie wyjsć, tak, aby nikt nas nie zauważył. Masz kluczyki do pokoju? -powiedział
-Mam w torbie -odpowiedziałam
-To dobrze. Teraz musimy się ubrać, to najważniejsze. Ty pójdziesz do swojego pokoju i że niby się zdrzemnęłas, a ja brzdąkałem na gitarze. Ty posiedzisz w swoim pokoju 20 minut, od kąt tam się pojawisz, a ja pójdę jak się ubierzemy. Zgoda? -opowiadał plan Fede
-Zgoda. -zaczęlismy się ubierać. Ja poszłam do pokoju mojego i Tomasa, a Fede na dół do gosci. Mam wyrzuty sumienia, ale kochając się z Fede, poczułam cos czego nigdy nie czułam. To uczucie było przyjemne. Nawet z Tomasem, nic a nic. Moja głowa jest pełna od pytań.

*Francesca*
Długo nie ma Fede i Lu. Jakby zapadli się pod ziemię. Violetta poprosiła DJ'a , żebysmy mogli pospiewać. Viola spiewała '' Habla si puedes '' , León '' Entre dos mundos '' . Teraz spiewa Marco '' Junto a ti '' . Jest BOSKI! Jak ja go kocham. Ooo!! Federico idzie. Podszedł do Leonetty i o czyms z nimi gada. Muszę to usłyszeć. Podeszłam do nich.
-Czesć, o czym gadacie? -zapytałam z ciekawoscią
-O Ludmile - powiedziała Viola
-A no własnie. Gdzie jest, Federico -spojrzałam na niego surowo
-Ja nic nie wiem. Ja byłem w pokoju i brzdąkałem na gitarze. Chciałem napisać piosenkę, ale nic nie przyszło do głowy -odparł Federico. Ja mu jednak nie wierzę.
-Viola, możemy pogadać? W CZTERY OCZY -dał nacisk na '' W CZTERY OCZY '' . Pffff ...
-Jasne -i poszli gadaaać . Ciekawe o czym.

*Violetta*
Jestesmy na moscie nad rzeczką.
-O o chodzi? -zapytałam
-Ale najpierw masz obiecać że nie wybuchniesz i nikomu nie powiesz. Nawet Leonowi. -powiedział
-No dobrze. Mów -usiadłam na ławkę, a on obok mnie.
-Czy kiedys udało ci się zdradzić Leóna? -zapytał
-Emmm... Zależy o jaką zdradę chodzi -powiedziałam tajemniczo
-Przykładowo pocałunek -podał przykład
-Eeeemmmm.... Nie. -powiedziałam stanowczo
-Aha, a mówiłas '' zależy o jaką zdradę chodzi '' . To o jaką? -zapytał
-Nie wiem czy to można nazwać zdradą -powiedziałam chichocząc
-Opowiedz -poprosiłem
-No więc, okłamałam go że kupiłam kieckę od za 2 tysiące, a tak naprawdę kupiłam za 5 tysięcy -odparłam
-To nie zdrada -powiedział
-No widzisz. A czemu mnie o takie rzeczy pytasz? -zapytałam podejrzliwie
-No bo moja koleżanka Luu .... Lucy (czyt.Lusi) zdradziła swojego męża wiesz jak, no kochając się i teraz nie wie co robić -powiedział
-Przykre. Ja bym na jej miejscu się przyznała i tyle, a ten kochas, niech jej dupy nie zawraca - powiedziałam
-Dzięki -przytulił mnie i poszedł na salę. Ja posiedziałam chwilkę i poszłam do reszty.

-------------------------------------
Wiem, wiem. Demny, ale w następnym będzie fajny ;) Mam nadzieję XD Poprostu nie wiedziałam jak to napisać. Mam nadzieję , że sie podoba, choć wątpię. Wesołych, pozderka i do zobaaaa ♥♥♥

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!!

Wesołych Swiąt życzy Nicole Konopka :)

Mikołaja w domku,
Upominków ile się da,
Cukierków 3 skrzynki,
Pięciometrowej choinki,
Przed domem śnieżnego bałwana
I sylwestra do białego rana!

Dziękuję wam, za to, że zawsze jestescie ♥ Za tyle wyswietleń, po prostu że jestescie. Feliz Navidad   ♥ Gracias ♥ Te amo ♥

sobota, 21 grudnia 2013

Pytanka...

Witam! Mam nadzieje, ze czytaliscie nowy rozdziali nowego bloga. Mam do was kilka pytan:
#1. Co zrobic z Lu?
a) Zostawic z Tomasem, ze on mysli ze to jego dziecko
b) Poronic
c) Usunac
d) Wychowywac z Fede, a z Tomasem rozwod.

#2. Mam pisac One Shota? Jak tak to o:
a) Leonetta
b) Marecesca
c) Germangie
d) Leonara
e) Tomila
f) Fedemila

#3. Umie ktos robic szablony?

#4. Komu zadedykowac 27 rozdzial?

Oto te pytania XD. Odpowiadajcie w komach. :) Pozdrawiam i zycze Wesolych Swiat i Szczesliwego Nowego Roku :) Lapcie kilka Sw. zdjec :)







wtorek, 17 grudnia 2013

Opowiadanie , Rozdzial 26 ~ Niespodzianka

Dedykacja dla ... WSZYSTKICH!! Dla tych, którzy czytają i będą czytać <3 <3 KOCHAM!!

*Violetta*
Obudziłam się o 7:00. Czas obudzić Leona. Zaraz dziewczyny się zbierają na sale, ja tez muszę. Napisze do Diego SMSa.
''Siemcia, szykuj się bo Leon jest w łazience. Pozdrooo '' . A on odpisał:
''Już z chłopakami wyjeżdżamy'' . To znaczy ze będą za 10 minut! Musze go obudzić.
 Pocałowałam go namiętnie. On otworzył oczka.
-Dzień dobry -uśmiechnął się
-Wstawaj kotku -rzuciłam w niego spodniami
-Dlaczego? -zapytał
-Bo Diego, Maxi i Tomas będą tu za 10 minut -powiedziałam
-Po co? -zapytał
-A co ja wszechwiedząca? -zapytałam
-No tak -zaśmiał się. Jeszcze raz rzuciłam w niego spodniami.
-No wstaje! -powiedział i poszedł do łazienki. Diego napisał:
,,My już pod domem''.
-Leon! Chłopaki pod domem!!! -krzyknęłam i zeszłam na dół zrobić mu kanapkę. Żeby mi  z głodu nie umarł.
-Już idę -powiedział schodząc po schodach
-Trzymaj -podałam mu kanapkę. On mnie pocałował w policzek i poszedł do chłopców. Czas zacząć etap II. Pierwszy etap to zabranie Leona z domu. Drugi to dekoracje. Poszłam do łazienki się ogarnąć, zjadłam kanapkę i pojechałam na salę. Te urodziny będą najlepsze, które miał. Mam taką nadzieję.

*Ludmiła*
Ja, Naty, Fran, Cami, Fede, Marco, Andres i Jessica. Nie ma Violi. Dosć długo. O wilku mowa. Wpadła do na salę jak szalona.
-Przepraszam że się spóźniłam. -powiedziała zasapana i poszła zaniesć torebkę do szatni w schowku na szczotki ( XD ). Zaczęliśmy dekorować. Cami i Andres czepiali serpentyny, Fran i Marco balony, Naty, Fede i
Jess szykowali scenę, mikrofony i te dodatki, a ja i Vilu pomagałyśmy dla ludzi z catteringu (kateringu). Czuję, że te urodziny będą jak poprawiny wesela. Że będą szalone i długie. Ale León na 100% się nie upije, bo boi się Violetty. Viola w ciąży potrafi być przerażająca.

*León*
Jedziemy miejscem, którego nie znam.
-Co to za droga i gdzie jedziemy? -zapytałem w końcu
-Otworzyli nową kręgielnie -powiedział Maxi. Nic nie odpowiedziałem.Jechalismy w ciszy przez całą drogę.

// kręgielnia \\
Weszlismy do budynku. Załatwilismy co potrzeba i weszlismy na tor. Było pełno ludzi, ale się zmiescilismy. Ciekawe co robi Violetta. Sama, beze mnie. Może napisze do niej.
Szukałem telefonu po kieszeni ale nie mogłem znaleźć. Pewnie w pospiechu go nie wziąłem.
-Co ty wyprawiasz? -zapytał Tomas. -Ogarnij się! -powiedział
-O Jessssuuu -westchnąłem. -Ja pójdę po napoje. -odparłem i poszłem do baru. Była kolej Diego.
To jest dziwne, że nikt nie pamięta o moich urodzinach! Nawet Violetta! By sie wstydziła! Moje myslenie przerwał sprzedawca.
- 15 peso
-Już -dałem odpowiednią kwotę i poszedłem do chłopaków. Tomas nie mógł rzucić kręglą. Smiesznie to wyglądało.

// 30 minut później \\
Tomasowi w końcu udało się rzucić. Nie zbił ani jednej. Ma jeszcze jedną szansę. Podszedłem do Diego.
-Słuchaj to nie ma sensu -powiedziałem smiejąc się, ale starałem się zachować powagę.
-Ale co? Lepsze to od cyrku -zasmiał sie Diego
-Ja to słysze!! -krzyknął Tomas. -Ale macie racje. Idziemy! -powiedział Tomas odkładając kręgle na miejsce.
-To gdzie jedziemy? -zapytałem z ciekawoscią
-Hmmm... -spojrzał Maxi na telefon. Pokazał to Diego.
-Zobaczysz. -powiedział Maxi. Wpakowalismy się do auta i pijechalismy w te ''zobaczysz''.

*Violetta*
Jest już wszystko gotowe. Reszta się zjawiła i teraz czekamy na chłopaków. Prezenty stoją na scenie. Nie mogę się doczekać reakcji Leóna na mój prezent. Wielkie pudło, mały prezent. Moje myslenie przerwała Cam.
-Diego jedzie! -krzyknęła i wszyscy się gdzies ukryli. León wszedł na salę.
-NIESPODZIANKA!! -wszyscy wykrzyknęli razem oczywiscie. León podbiegł do mnie i mnie mocno przytulił
-Dziękuję -szepnął cicho i mnie pocałował. Potem podeszła reszta gosci i zaczęli mu składać życzenia. Po składaniu życzeń León wygłosił przemowę. Po przemowie nastało otwieranie prezentów. León był tak ciekawy jak małe dziecko w Swięta. Nakazałam, że mój prezent ma otworzyć ostatni. Z niechęcią się zgodził, ale się zgodził. Pierwszy prezent był od Diego i Jess. Dostał konsole do gier z dziesięcioma grami. I pięknie. Nie dosłownie no bo León będzie ciągle grał. Drugi od Tomasa i Lu. Dostał wózek dla dziecka. I dobrze. W końcu cos pożytecznego.

// 5 minut później \\

Teraz kolej na mój prezent. Ciekawi mnie jego reakcja. Otworzył pudło. Wziął kartkę do ręki.
-Będziemy mieć małego Jake'a. -powiedział pod nosem. Podbiegł do mnie, podniósł i okręcił wokół siebie. W końcu mnie postawił.
-Nie żartujesz? -zapytał
-Wcale -cmoknął mnie w policzek.
-Ja chrzestny! -wykrzyknął Tomas
-Nie bo ja!! -krzyknął Diego.
-Nie bo Federico! -powiedziałam tym samym tonem co oni i wszyscy się zasmiali, oprócz Tomasa i Diego.
-Ejj! -jęknęli razem.
-Oj, no dosyć gadania. Chodźcie do stołu, czas cos zjesć -powiedziała Lu i wszyscy zasiedli do stołu. Po zjedzonym posiłku, poszlismy trochę potańczyć.

// kilka godzin później \\

*Ludmiła*
Jest już 19:00. Jakos ciemno się zrobiło. Stoję nad stawem na moscie. Sama. Jakos głowa mnie rozbolała. Już chłopaki odpadli. Są pijani jak potrzeba, oprócz Marco, Fede i Leóna. Słychać czyjes kroki. Ciekawe kto to. Ktos złapał mnie za ramiona i okręcił mnie w swoją stronę. To był Federico!
-Zostaw mnie!!! -wykrzyknęłam
-Csii! -uciszył mnie u ustał obok mnie. -Nic ci nie zrobię. Chcę pogadać -powiedział
-O czym? -zapytałam spokojniej
-Wiesz że jutro wyjeżdżam -powiedział
-Tak -odpowiedziałam
-Chciałbym się pożegnać -powiedział
-Mamy czas do jutra -chciałam odejsć ale on mnie złapał za rękę i przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował.
-Federico.. -przerwałam, ale czułam, że nie powinnam. -Nie możemy. -powiedziałam szeptem. Mimo moich słów i tak się pocałowalismy. Fede się oderwał, wziął mnie za rękę i poszlismy do pokoju hotelowego, do pokoju Federico. Rzucilismy się na łóżko i zrobilismy TO.

----------------------------------------------
Ka bum!
Jest rozdział!
Podoba się?
Długo myslałam co zrobić z Fedemiłą, i zobiłam TO.
Jestem z siebie dumna ^^
Mam nadzieję, że jest conajmniej SPOKO.
Głosujcie w ankiecie XD
Zapraszam na Violetta Castillo
Pozdro i do zobaaa :)

P.S.
Komu zadedykować następny rozdział??

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Opowiadanie , Rozdzial 25 ~ To wasza sprawka?

*Leon*
Wlasnie robie sobie jajecznice, no bo moja spiaca krolewna nie raczyla mi zrobic. Niech tylko urodzi to bedzie tak jak dawniej ... Juz za 2 dni moje urodzinki ... Hmm... Ciekawe co mi Violunia przygotowala. Rok temu to byla imprezka w Resto. I tak bylo fajnie ... :) Dwa lata temu byl to romantyczny piknik w parku.
Achh... Moje cudowne myslenie przerwala cudowna Viola.
-Kochanie, co robisz? -szla w kierunku kuchni
-Jajeczka. Chcesz ? -zapytalem z usmiechem
-Nie, wole pizze! -powiedziala tonem rozkazujacym
-Ojej, i bedziemy jesc te sztucznosci?- przewrocilem oczami
-A kto tak powiedzial?-zapytala z usmiechem
-Co masz na mysli? -zapytalem i spojrzalem na nia dziwnie
-Sami zrobimy ta pizze -cmoknela mnie w policzek i wyjela skladniki potrzebne do przygotowania pizzy.

// 15 min pozniej \\

-Gotowe! -powiedzialem z entuzjazmem
-Moje duze dziecko -powiedziala z sarkazmem. -A wie Leonek co to piec? -powiedziala dzieciecym glosem
-Tak wie -powiedzialem tym samym glosikiem
-To chyba Leonek -powiedziala dzieciecym glosem. -ze trzeba wsadzic pizze do jak juz wczesniej wspomnialam pieca -powiedziala i sie zasmiala
-Pfff.... Te pizze -westchnalem i Violus wstawila pizze do PIECA... ;p

*Diego*
Za chwile mamy isc na rozmowe z wlascicielem willi. Jess siedzi w lazience od 30 minut i sie stroji. Jakby miala spotkac sie z prezydentem. O, modelka wychodzi.
-I jak? -obkrecila sie wokol siebie. -Podoba sie? -zapytala z usmiechem. Podeszlem do niej i objalem ja.
-Dla mnie zawsze sie podobasz -usmiechnalem sie i chcialem ja pocalowac, ale ona wyrwala mi sie z objec.
-Musze sie poradzic Lary -i poszla do niej.
-Ach te kobiety -westchnalem.
-Zle myslales!! -rzycila we mnie Jess poduszka.
-Co znowu zrobilem? -zapytalem zirytowany
-Szminka nie pasuje mi do koloru sukienki!!! -krzyknela i zatrzasnela za soba drzwi do lazienki. Czasami czuje, jakbysmy byli prawdziwym malzenstwem. Wyszla znowu.
-Trzymaj -rzucila we mnie garniturem
-Po co mi to i co to? -zapytalem
-Garnitur. Ach ci faceci -odetchnela
-A po co? -zapytalem zszokowany
-Mamy ladnie wygladac. -zeszla na dol a ja zaczalem wkladac to cos. Po 20 minutach meczarni udalo mi sie. Zeszlem na dol pochwalic sie, ze umiem wlozyc ..... jak to sie nazywalo? .... mam na koncu jezyka.... Nie wazne!
-Ta daaaa!
-Diego! -krzyknela Lara z Jess
-No co? -zapytalem jak dziecko
-Ty nawet garnituru wlozyc nie potrafisz. -zaczela poprawiac mnie moja milosc.
-Gotowe! -usmiechnela sie. -A teraz idziemy na rozmowe -zlapala mnie za reke Jessica i ciagnela do auta.

*Camila*
Od 2 godzin chodze zdenerwowana czy Andres przygotowal juz wszystko na te wieczory! O wilku mowa.
-Kochanie, zalatwilem wszystko -otworzyl ramiona zeby mnie przytulic, lecz ja go zaskoczylam i go .... pocalowalam....
-Jestes genialny -przytulilam go serdecznie
-Wiem -cmoknal mnie w czolo i pomaszerowal do kuchni. Ja zas poszlam przyszykowac sie na wieczor paniejski.

// 5 godzin pozniej \\

Zaraz powinny przychodzic dziewczyny. Andres ma kawalerski wieczor w swoim bylym mieszkaniu a ja tez
w swoim bylym. O , dzwonek do drzwi. To pewnie dziewczyny.
-Czesc :) -powiedzialysmy razem
-Wchodzcie -pokazalam gestem reki. Usiadly na kanapie i fotelach.
-To co robimy? –zapytala Viola
-Hmmm …. Moze pospiewamy? –zaproponowalam
-Pewka –potwierdzily wszystkie i zaczelismy spiewac.

*Jessica*
//  3 godziny wczesniej  \\
Jestesmy pod domem wlasciciela willi, ktora chcemy kupic. O, juz otworzyl drzwi.
-Dziendobry –powiedzialam razem z Diego
-Witam, a panstwo w jakiej sprawie? –zapytal zdziwiony mezczyzna
-Chcielibysmy kupic wille na Street ST. 15/4 –odpowiedzialam
-Ale willa jest juz kupiona. –odpowiedzial
-Jak to? Na przeciwko mieszkaja nasi znajomi i powiedzieli, ze ta willa jest wolna –opowiedzial Diego
-Byla wolna, ale wczoraj kupil ja Broudwey Nacimento . –powiedzial
-Aha, to dziekujemy. Dowidzenia – i poszlismy. Nie wierze, ze kupil ja Broudwey! Przeciez on wyjechal do Brazyilii!
-Nie przejmuj sie. Na przeciwko willi Naxi jest tez willa, ale mniejsza. Ale wazne ze willa –pocieszal mnie Diego
-Dzieki kochanie –cmoknelam go w policzek. On objal mnie ramieniem i szlismy tak do wlasciciela sasiedniej willi Nacimento.

//  1 godzine pozniej  \\
-Dowidzenia –pozegnalismy sie z wlascicielem i zdobylismy wille! Jak sie ciesze.
-Nie wiesz jak sie ciesze –przytulilam sie do Diego
-Wiesz, ze ja tez –cmoknal mnie w policzek
-To kiedy przeprowadzka i remont? –zapytalam
-Najpierw musimy zobaczyc czy potrzeba remontu. –odpowiedzial Diegus
-Masz racje, ale sypialnie i lazienke trzeba zremontowac –odparlam
-Sypialnie. –odpowiedzial Diego. –Bedzie taka nasza sypialnia z marzen –usmiechnal sie Diego
-Czy ty zawsze musisz miec racje? –zapytalam smiejac sie.
-Niestety tak –pocalowal mnie namietnie, a potem udalismy sie do domu Lary i jej rodzicow.

*Marco*
//  15 minut wczesniej  \\
Francesca cos w lazience dlugo siedzi i sie stroji na ten wieczor. Czemu na codzien tak sie nie stroji? O idzie ksiezniczka Fran.
-Kochanie, podoba sie? –podeszla do mnie
-Oczywiscie ze tak –usmiechnalem sie. –Tylko zmien buty na bardziej niebieskie –dodalem. Musialem to powiedziec, bo by pomyslala, ze nie obchodzi mnie jej wyglad.
-Dziekuje skarbie –musnela mnie lekko w usta i miala pojsc do garderoby, ale ja ja zatrzymalem.
-O nie, nie nie. –powiedzialem. –Nie tak szybko. –pocalowalem ja namietnie. –Mamy czas –usmiechnalem sie i zaczalem calowac ja po szyi. Ona sie ode mnie niedoba odsunela.
-Ej! –odpowiedzialem
-Nie ma czasu.! –powiedziala i poszla po te buty.
-Ach te kobiety! –westchnalem i poszedlem do lazienki troche sie ogarnac

*Leon*
//  wieczor kawalerski  \\
-To co robimy? –zapytalem
-No jak to co? Pijemy! –odpowiedzial Maxi
-Ty to masz pomysly. Ja pomyslalem zeby popatrzec co robia dziewczyny lub zepsuc im wieczor. Co wy na
to? –zaproponowal Diego. Wszyscy sie zgodzili oprocz Maxiego.
-Ja nadal sadze, ze najlepszym pomyslem jest picie –machnal reka Maxi i zaczelismy obmyslac plan.
Polegal on na tym, ze Diego przebierze sie za dostawce, bo podobno cos tam zamawialy. Wyciagnie Francesce na dwor i powie zeby chwile poczekala na niego. Diego zniknie z dzialki.Leon i Maxi od tylu zabiora Fran i Marecesca odjedzie sobie do domu. Marco wspominal ze nie mogli zalatwic ‘’sprawy’’ . Juz wiedzielismy o co chodzi.
-To do dziela! –powiedzielismy wspolnie i zaczelismy realizowac nasz plan.

*Francesca*
Wlasnie Jessica spiewa ‘’Te creo’’ . Nie mowila ze spiewa. Ma przesliczny glos. Nagle zadzwonil dzwonek do drzwi i Jess skonczyla spiewac.
-Witam –otworzyla Camila. –Dziekuje panu za dostawe. –wziela zamowienie
-Razem 20 peso –powiedzial
-Chwileczke, niech pan wejdzie, a ja poszukam portfela –odpowiedziala Cam i poszla szukac portfelu.Dostawca usiadl obok mnie. Jakbym go gdzies widzialam. Hmm...
-Dziendobry –usmechnelam sie serdecznie.
-Witam –pocalowal mnie w reke. Czy on ze mna flirtuje? Nieee ...
-O, mam! –powiedziala Cami pokazujac  portfel. –Prosze. –podala mu gotowke
-Dziekuje –wzial ja. –Przepraszam, ale czy pomoglabys mi przeniesc pudla? –poprosil mnie.
-No dobrze. –i poszlam z nim po te pudla.

*Narrator*
Francesca i ‘’dostawca’’ czyli Diego byli juz na dworzu. Marco i Maxi byli za krzakami. Fran chciala wziac pierwsze pudlo, ale Diego ja powstrzymal.
-Poczeka pani chwile na mnie, dobrze? –powiedzial ‘’dostawca’’
-Dobrze –odpowiedziala Francesca i czekala na dostwce. Diego tak naprawde poszedl do chlopakow w krzaki. Leon i Maxi wkroczyli do akcji. Maximiliano przylozyl do jej ust szmate, a Marco trzymal ja Leon, zeby nie uciekla. Wrzucili ja do auta gdzie byli Marco i Diego.
-Czesc skarbie –usmiechnal sie Marco do Fran
-To wasza sprawka? –zapytala Francesca, o dziwo nie zdenerwowana. Chlopcy pokiwali twierdzaco glowa. Marco wyszedl z auta i razem z Leonem i Maxim poszli do dziewczyn.


*Camilla*
Tanczymy z dziewczynami, az tu nagle dzwonek do drzwi, a w nich Leon,Maxi i Marco.
-Czesc dziewczyny –powiedzial Leon
-Czesc, widzieliscie Fran? –zapytalam
-Nie, a gdzie jest Francesca?! –wykrzyknal wkurzony i przerazony Marco
-Poszla z dostawca pomoc pozanosic  jakies pudla i nie wrocila. –powiedzialam cicho
-O nie, nie.! Musimy jej szukac! –powiedzieli razem chlopaki i pobiegli na dol. My tez, tylko ja zamknelam najpierw dom.

//  2 godz. pozniej  \\

Zrobilismy sobie przerwe pod blokiem.
-Znalezliscie Fran? –zapytalam
-Nie, nie znalezlismy. –odpowiedzieli wszyscy
-A gdzie jest Marco ? –zapytala Viola
-Pewnie szuka. Wiesz, pewnie jemu zalezy –powiedzial Leon
-Odpuscimy moze sobie szukanie? Jutro jej poszukamy –powiedzial Andres. I tak tez zrobilismy. Chlopaki pojechali z Andresem, a my poszlysmy do mnie.

*Francesca*
Jestesmy juz w naszym domu.
-Czemu to zrobiliscie? –zapytalam ze smiechem
-Chcialem spedzic czas z Toba –pocalowal mnie namietnie Marco. Zaczal rozpinac mi sukienke, a ja jego koszule.  Chwile pozniej bylismy cali nadzy. Skierowalismy sie do naszej sypialni i zrobilismy TO.

----------------------------------------------------------------------------------
Koniec! Podoba sie? Urodzinki Leona w nastepnym rozdziale :) Do zoba :)

Obserwatorzy

Chat~!~