Wlasnie robie sobie jajecznice, no bo moja spiaca krolewna nie raczyla mi zrobic. Niech tylko urodzi to bedzie tak jak dawniej ... Juz za 2 dni moje urodzinki ... Hmm... Ciekawe co mi Violunia przygotowala. Rok temu to byla imprezka w Resto. I tak bylo fajnie ... :) Dwa lata temu byl to romantyczny piknik w parku.
Achh... Moje cudowne myslenie przerwala cudowna Viola.
-Kochanie, co robisz? -szla w kierunku kuchni
-Jajeczka. Chcesz ? -zapytalem z usmiechem
-Nie, wole pizze! -powiedziala tonem rozkazujacym
-Ojej, i bedziemy jesc te sztucznosci?- przewrocilem oczami
-A kto tak powiedzial?-zapytala z usmiechem
-Co masz na mysli? -zapytalem i spojrzalem na nia dziwnie
-Sami zrobimy ta pizze -cmoknela mnie w policzek i wyjela skladniki potrzebne do przygotowania pizzy.
// 15 min pozniej \\
-Gotowe! -powiedzialem z entuzjazmem
-Moje duze dziecko -powiedziala z sarkazmem. -A wie Leonek co to piec? -powiedziala dzieciecym glosem
-Tak wie -powiedzialem tym samym glosikiem
-To chyba Leonek -powiedziala dzieciecym glosem. -ze trzeba wsadzic pizze do jak juz wczesniej wspomnialam pieca -powiedziala i sie zasmiala
-Pfff.... Te pizze -westchnalem i Violus wstawila pizze do PIECA... ;p
*Diego*
Za chwile mamy isc na rozmowe z wlascicielem willi. Jess siedzi w lazience od 30 minut i sie stroji. Jakby miala spotkac sie z prezydentem. O, modelka wychodzi.
-I jak? -obkrecila sie wokol siebie. -Podoba sie? -zapytala z usmiechem. Podeszlem do niej i objalem ja.
-Dla mnie zawsze sie podobasz -usmiechnalem sie i chcialem ja pocalowac, ale ona wyrwala mi sie z objec.
-Musze sie poradzic Lary -i poszla do niej.
-Ach te kobiety -westchnalem.
-Zle myslales!! -rzycila we mnie Jess poduszka.
-Co znowu zrobilem? -zapytalem zirytowany
-Szminka nie pasuje mi do koloru sukienki!!! -krzyknela i zatrzasnela za soba drzwi do lazienki. Czasami czuje, jakbysmy byli prawdziwym malzenstwem. Wyszla znowu.
-Trzymaj -rzucila we mnie garniturem
-Po co mi to i co to? -zapytalem
-Garnitur. Ach ci faceci -odetchnela
-A po co? -zapytalem zszokowany
-Mamy ladnie wygladac. -zeszla na dol a ja zaczalem wkladac to cos. Po 20 minutach meczarni udalo mi sie. Zeszlem na dol pochwalic sie, ze umiem wlozyc ..... jak to sie nazywalo? .... mam na koncu jezyka.... Nie wazne!
-Ta daaaa!
-Diego! -krzyknela Lara z Jess
-No co? -zapytalem jak dziecko
-Ty nawet garnituru wlozyc nie potrafisz. -zaczela poprawiac mnie moja milosc.
-Gotowe! -usmiechnela sie. -A teraz idziemy na rozmowe -zlapala mnie za reke Jessica i ciagnela do auta.
*Camila*
Od 2 godzin chodze zdenerwowana czy Andres przygotowal juz wszystko na te wieczory! O wilku mowa.
-Kochanie, zalatwilem wszystko -otworzyl ramiona zeby mnie przytulic, lecz ja go zaskoczylam i go .... pocalowalam....
-Jestes genialny -przytulilam go serdecznie
-Wiem -cmoknal mnie w czolo i pomaszerowal do kuchni. Ja zas poszlam przyszykowac sie na wieczor paniejski.
// 5 godzin pozniej \\
Zaraz powinny przychodzic dziewczyny. Andres ma kawalerski wieczor w swoim bylym mieszkaniu a ja tez
w swoim bylym. O , dzwonek do drzwi. To pewnie dziewczyny.
-Czesc :) -powiedzialysmy razem
-Wchodzcie -pokazalam gestem reki. Usiadly na kanapie i fotelach.
-To co robimy?
–zapytala Viola
-Hmmm …. Moze
pospiewamy? –zaproponowalam
-Pewka
–potwierdzily wszystkie i zaczelismy spiewac.
*Jessica*
// 3 godziny wczesniej \\
Jestesmy pod
domem wlasciciela willi, ktora chcemy kupic. O, juz otworzyl drzwi.
-Dziendobry
–powiedzialam razem z Diego
-Witam, a panstwo
w jakiej sprawie? –zapytal zdziwiony mezczyzna
-Chcielibysmy
kupic wille na Street ST. 15/4 –odpowiedzialam
-Jak to? Na
przeciwko mieszkaja nasi znajomi i powiedzieli, ze ta willa jest wolna
–opowiedzial Diego
-Byla wolna, ale
wczoraj kupil ja Broudwey Nacimento . –powiedzial
-Aha, to
dziekujemy. Dowidzenia – i poszlismy. Nie wierze, ze kupil ja Broudwey!
Przeciez on wyjechal do Brazyilii!
-Nie przejmuj
sie. Na przeciwko willi Naxi jest tez willa, ale mniejsza. Ale wazne ze willa
–pocieszal mnie Diego
-Dzieki kochanie
–cmoknelam go w policzek. On objal mnie ramieniem i szlismy tak do wlasciciela
sasiedniej willi Nacimento.
// 1 godzine pozniej \\
-Dowidzenia
–pozegnalismy sie z wlascicielem i zdobylismy wille! Jak sie ciesze.
-Nie wiesz jak
sie ciesze –przytulilam sie do Diego
-Wiesz, ze ja tez
–cmoknal mnie w policzek
-To kiedy
przeprowadzka i remont? –zapytalam
-Najpierw musimy
zobaczyc czy potrzeba remontu. –odpowiedzial Diegus
-Masz racje, ale
sypialnie i lazienke trzeba zremontowac –odparlam
-Sypialnie.
–odpowiedzial Diego. –Bedzie taka nasza sypialnia z marzen –usmiechnal sie
Diego
-Czy ty zawsze
musisz miec racje? –zapytalam smiejac sie.
-Niestety tak
–pocalowal mnie namietnie, a potem udalismy sie do domu Lary i jej rodzicow.
*Marco*
// 15 minut wczesniej \\
Francesca cos w
lazience dlugo siedzi i sie stroji na ten wieczor. Czemu na codzien tak sie nie
stroji? O idzie ksiezniczka Fran.
-Kochanie, podoba
sie? –podeszla do mnie
-Oczywiscie ze
tak –usmiechnalem sie. –Tylko zmien buty na bardziej niebieskie –dodalem.
Musialem to powiedziec, bo by pomyslala, ze nie obchodzi mnie jej wyglad.
-Dziekuje skarbie
–musnela mnie lekko w usta i miala pojsc do garderoby, ale ja ja zatrzymalem.
-O nie, nie nie.
–powiedzialem. –Nie tak szybko. –pocalowalem ja namietnie. –Mamy czas
–usmiechnalem sie i zaczalem calowac ja po szyi. Ona sie ode mnie niedoba
odsunela.
-Ej!
–odpowiedzialem
-Nie ma czasu.!
–powiedziala i poszla po te buty.
-Ach te kobiety!
–westchnalem i poszedlem do lazienki troche sie ogarnac
*Leon*
// wieczor kawalerski \\
-To co robimy?
–zapytalem
-No jak to co?
Pijemy! –odpowiedzial Maxi
-Ty to masz
pomysly. Ja pomyslalem zeby popatrzec co robia dziewczyny lub zepsuc im
wieczor. Co wy na
to? –zaproponowal Diego. Wszyscy sie zgodzili oprocz Maxiego.
-Ja nadal sadze,
ze najlepszym pomyslem jest picie –machnal reka Maxi i zaczelismy obmyslac
plan.
Polegal on na
tym, ze Diego przebierze sie za dostawce, bo podobno cos tam zamawialy.
Wyciagnie Francesce na dwor i powie zeby chwile poczekala na niego. Diego
zniknie z dzialki.Leon i Maxi od tylu zabiora Fran i Marecesca odjedzie sobie
do domu. Marco wspominal ze nie mogli zalatwic ‘’sprawy’’ . Juz wiedzielismy o
co chodzi.
-To do dziela!
–powiedzielismy wspolnie i zaczelismy realizowac nasz plan.
*Francesca*
Wlasnie Jessica
spiewa ‘’Te creo’’ . Nie mowila ze spiewa. Ma przesliczny glos. Nagle zadzwonil
dzwonek do drzwi i Jess skonczyla spiewac.
-Witam –otworzyla
Camila. –Dziekuje panu za dostawe. –wziela zamowienie
-Razem 20 peso
–powiedzial
-Chwileczke,
niech pan wejdzie, a ja poszukam portfela –odpowiedziala Cam i poszla szukac
portfelu.Dostawca usiadl obok mnie. Jakbym go gdzies widzialam. Hmm...
-Dziendobry
–usmechnelam sie serdecznie.
-Witam –pocalowal
mnie w reke. Czy on ze mna flirtuje? Nieee ...
-O, mam!
–powiedziala Cami pokazujac portfel.
–Prosze. –podala mu gotowke
-Dziekuje –wzial
ja. –Przepraszam, ale czy pomoglabys mi przeniesc pudla? –poprosil mnie.
-No dobrze. –i
poszlam z nim po te pudla.
*Narrator*
Francesca i
‘’dostawca’’ czyli Diego byli juz na dworzu. Marco i Maxi byli za krzakami.
Fran chciala wziac pierwsze pudlo, ale Diego ja powstrzymal.
-Poczeka pani
chwile na mnie, dobrze? –powiedzial ‘’dostawca’’
-Dobrze
–odpowiedziala Francesca i czekala na dostwce. Diego tak naprawde poszedl do
chlopakow w krzaki. Leon i Maxi wkroczyli do akcji. Maximiliano przylozyl do
jej ust szmate, a Marco trzymal ja Leon, zeby nie uciekla. Wrzucili ja do auta
gdzie byli Marco i Diego.
-Czesc skarbie
–usmiechnal sie Marco do Fran
-To wasza
sprawka? –zapytala Francesca, o dziwo nie zdenerwowana. Chlopcy pokiwali
twierdzaco glowa. Marco wyszedl z auta i razem z Leonem i Maxim poszli do
dziewczyn.
*Camilla*
Tanczymy z
dziewczynami, az tu nagle dzwonek do drzwi, a w nich Leon,Maxi i Marco.
-Czesc dziewczyny
–powiedzial Leon
-Czesc,
widzieliscie Fran? –zapytalam
-Nie, a gdzie
jest Francesca?! –wykrzyknal wkurzony i przerazony Marco
-Poszla z
dostawca pomoc pozanosic jakies pudla i
nie wrocila. –powiedzialam cicho
-O nie, nie.!
Musimy jej szukac! –powiedzieli razem chlopaki i pobiegli na dol. My tez, tylko
ja zamknelam najpierw dom.
// 2 godz. pozniej \\
Zrobilismy sobie
przerwe pod blokiem.
-Znalezliscie
Fran? –zapytalam
-Nie, nie
znalezlismy. –odpowiedzieli wszyscy
-A gdzie jest
Marco ? –zapytala Viola
-Pewnie szuka.
Wiesz, pewnie jemu zalezy –powiedzial Leon
-Odpuscimy moze
sobie szukanie? Jutro jej poszukamy –powiedzial Andres. I tak tez zrobilismy.
Chlopaki pojechali z Andresem, a my poszlysmy do mnie.
*Francesca*
Jestesmy juz w
naszym domu.
-Czemu to
zrobiliscie? –zapytalam ze smiechem
-Chcialem spedzic
czas z Toba –pocalowal mnie namietnie Marco. Zaczal rozpinac mi sukienke, a ja
jego koszule. Chwile pozniej bylismy
cali nadzy. Skierowalismy sie do naszej sypialni i zrobilismy TO.
----------------------------------------------------------------------------------
Koniec! Podoba sie? Urodzinki Leona w nastepnym rozdziale :) Do zoba :)
Masz fajne pomysły tylko nie będę ukrywać że trochę za dużo błędów ortograficznych. Np. Pisze się wieczór panieński, a ty piszesz paniejski. Też pisze się stroi, a nie stroji itp. Proszę cię byś zwracała większą uwagę na to. Błąd jest poskreślany na czerwono ( Nie liczą się imiona i słowa w innym języku) ;)
OdpowiedzUsuńWiem, ale mam laptopa na j.angielski zainstalowany, a te ''stroi'' i inne to po prostu sie spiesze i jestem slaba z j.polskiego XD. A tak to dzieki za komentarz. Bede sie starac pisac bez bledow :)))
UsuńPodobaja mi sie Twoje opowiadania :P
OdpowiedzUsuńDziekuje anonimku <3 XD
Usuń