wtorek, 22 października 2013

Opowiadanie , Rozdzial 20 ~ Co tu sie do jasnej ch*lery dzieje?

*Angeles*
 Ale sie ciesze! Dzisiaj przyjezdza moj przybrany syn Federico! Tak, no bo Fede to blizniak Vilu. Mniejsza z tym. Wlasnie wraca z trasy koncertowej z Niemiec. Jak na razie to ja tylko o tym wiem, no i German tez. Ale German powiedzial dla Ramalla, a Ramallo dla Olgi. Wiec caly dom wie. Bedzie spal u Verdas'ow. A no wlasnie! Musze zadzwonic do Violi i jej powiedziec ze jej brat przyjezdza! Juz sie biore za telefon.

//Rozmowa\\
-Halo -powiedziala Vilu
-Czesc skarbie. Co u ciebie? -zapytalam z troska
-Wszystko dobrze. Czemu nie powiedzialas ze Studio dzisiaj zamkniete? -zapytala 
-German ci nie napisal? -zapytalam zaskoczona
-Napisal, ale bylismy juz pod Studio okolo 20 minut! -powiedziala lekko wkurzona Viola
-Ojejku, strasznie cie przepraszam. -przeprosilam
-Nie no dobrze. -odpowiedziala
-Mam nowinke -powiedzialam uradowana
-Jaka?! Jestes w ciazy?! -zapytala
-Nie Violu. W ciazy to jestes ty. Fede dzisiaj przyjezdza! -powiedzialam szczesliwa
-Ta to super. A gdzie bedzie spal? -zapytala
-U was -oznajmilam
-No ok. Sluchaj, ja juz koncze. Pa -pozegnala sie
-Pa.


*Violetta*
Ale sie ciesze! Fede przyjezdza! I znam juz plec, ale sie na razie nie chwale. To juz 5 miesiac. Za 2 tygodnie Leon ma urodziny. I to bedzie moj prezent. Nawet kasy nie wydawalam . Moje myslenie przerwal Leon.
-Kochanie, co sie dzieje? Hormony czy co? -zapytal zaniepokojony Leos
-Fede przyjezdza! -powiedzialam szczesliwa i sie w niego wtulilam
-Serio!? -zapytal z niedowierzaniem
-Tak. I bedzie spal u nas. -oznajmilam
-A ile ? -zapytal
-1 miesiac -odpowiedzialam i pomaszerowalam do kuchni przygotowac sobie kanapeczke. Zglodnialam. Troszeczke. Nie wazne. Musze dziewczynom powiedziec ze przyjezdza. Rozmowa grupowa. To jest to.

//Rozmowa z Fran,Cami,Ludmi i Naty\\
-Czesc dziewczyny! - cala nasza czworka
-Co sie dzieje Vilu? -zapytala Lu
-Fede przyjezdza. -oznajmilam
-Fajnie -powiedzialy oprocz Lu
-No to tyle. Pa -pozegnalam sie. Nie mialam ochoty dluzej gadac.

Przygotowalam sobie kanapke i ja zjadlam. Ustalam przy blacie i myslalam nad imieniem dla naszej fasolki.
-Kochanie -zlapal mnie w pasie Leon i polozyl glowe na moim ramieniu -Trzeba kolacje przygotowac. -pocalowal mnie w policzek
-Faktycznie. Idz po Lu i Naty. Pomoga mi. A ty jak chcesz to sobie z twoimi boyfriendami spedz czas. -oznajmilam. Leon mnie obrocil , posadzil na blacie i czulo mnie pocalowal. Bylo romantycznie.
-Kotku, przydzielilam ci zadanie. -zeszlam z blatu i wyjelam skladniki potrzebne do zrobienia befsztyku po tatarsku na surowo. Fede uwielbia to danie. Leon z niechecia poszedl do dziewczyn. Ja sie tylko cicho smialam.

*Leon*
OMG! Musze isc po baby. Jakby sama nie mogla. Dotarlem do rezydencji Ponte. Otworzylem drzwi. Nie dalo sie. Ohoho. Zawsze Maximiliano (Maxi) ma otwarte drzwi a tu co!? Zadzwonilem i uslyszalem tylko krzyk Maxiego:
-Nie ma nikogo!
-Ta jasne. Otwieraj! -kzyknalem. Maxi raczyl otworzyc.
-CZEGO!? -zapytal wkurzony, polnagi Maxi. Smiesznie wygladal.
-Yyy... -jakalem sie. Po prostu nie wytrzymalem i sie zaczalem smiac jak glupi
-Ogarniesz sie i mi powiesz!? -powiedzial bardziej wkurzony
-Maxi kto to? -bylo slychac cichy krzyk Naty i zeszla do nas. Byla w szlafroku.
-Aaa. I wszystko jasne. -zasmialem sie
-Tylko po to tu przyszedles? -zapytal Maxi
-Szczerze, nie. Viola chciala zeby Naty przyszla pomoc robic kolacje, bo jskbys nie wiedzial, Fede przyjezdza za - spojrzalem na zegarek - 3 godz . -dokonczylem
-Ok. Bedziemy za 5 minut. -zatrzasneli drzwi i ... pewnie konczyli to co przerwalem. Teraz musze isc do Haredi. Zaszlem, zadzwonilem do drzwi, bo ten to sobie ceni prywatnosc. Otworzyla Ludmila.
-O czesc. My juz idziemy. -wyszla z Tomasem w kierunku naszej willi. Poszedlem za nimi. Ciekawe skad wiedzieli o co chodzi.

*Ludmila*
Wlasnie nasi mezczyzni siedza w salonie , ogladaja TV i popijaja piwem. A my charujemy. Taki los kobiet. Nie wiem czy mam sie cieszyc z przyjazdu Fede. Boje sie, ze dawne uczucie powroci. A ja juz sobie zycie poukladalam. Przygotowalismy juz 3 salatki, pieczen po brazylijsku i frytki. Teraz najglowniejsze danie dnia. Czyli befsztyk po tatarsku na surowo. Bedzie smaczne. Viola umie przyrzadzac te danie, a z nasza pomoca to wogole bedzie smaczne.
-Ej moze ruszylibyscie tylki z tych sof i rozpalili w piecu bo zimno! -rozkazala Vilu
-No przydalo by sie -potwierdzilam
-A od czego sa kobiety?! -odpowiedzieli wpatrzeni w TV
-Marsz do pieca!!! -krzyknela Viola. Leon wstal a za nim Tomas i Maxi. Viola potrafi zarzadzac. Do
przyjazdu Fede zostalo okolo 30 minut. Moje myslenie prserwal dzwonek do drzwi. Otworzylam ja bo mialam najmniej roboty. Stali tam panstwo Castillo. Przywitalismy sie i Angeles przylaczyla do nas a German usiadl do salonu i zaczal ogladac TV. Wlasnie chlopaki przyszli. Strasznie usmiechnieci. Jakby spotkali Swietego Mikolaja.
-A co wy tacy usmiechnieci? -zapytala Natalia. nNie odpowiedziali tylko przywitali sie z Castillo.
-Halo! Glusi? -zapytalam
-Swietego spotkalismy - powiedzial Leon a reszta plec meska sie zasmiala
-Tak myslalam. -powiedzialam i sie wszyscy zasmialismy. Ha, jednak jestes smieszniejsza.
-A tak na serio to odkrylismy stol bilardowy w piwnicy. Dziekuje German -zwrocil sie Leon do Germana
-Ej, ale to byl moj pomysl! -powiedziala Angie i wszyscy w smiech. Dzisiaj sie smialismy ile tchu. No, ale musze sie ogarnac.
-Violu, pomoc ci w czyms jeszcze? -zapytalam myjac rece
-Nie musisz. Mozesz usiasc z naszymi wariatami -powiedziala Viola, ktora zmywala blat.I znowu dzwonek do drzwi. To na 100% Federico. Otworzyl Leon. Mylilam sie. To byl Diego, Jess, Marecesca i Cares. Strasznie duzo gosci dzisiaj.


*Federico*
Juz laduje na lotnisku. Limuzyna na mnie czeka. Wyszedlem z samolotu a tu cala masa fanow leci po autografy, zdjecia i inne. No ja pierd*iele . Nie mogli wybrac innego momentu!? Bardzo chcialbym zobaczyc Ludmile, to znaczy . Tak Ludmile. Nadal mi sie podoba. Czuje, ze jest miloscia mojego zycia.Czuje, ze jest
ona kobieta na cale moje zycie. Pamietam jak spiewalismy Ti Credo, albo proby pocalonkow. Nie no, Castillo! Ogarnij sie! Ciekawe czy ona ma chlopaka? Na pewno. Taka pieknosc *.*

// 5 minut pozniej \\

W koncu koniec. Teraz wsiadam do limuzyny.
-Road Street 5th. -oznajmilem i ruszylismy w droge. Krotka. Po 15 minutach bylem juz na miejscu. Achh. Jak sie ciesze.

*Leon*
-Violu, Fede jest! -krzyknalem i wstalem otworzyc drzwi.
-Heej! -powiedzielismy wspolnie i przytulilismy sie. Po mesku oczywiscie.
-Wchodz do srodka. -oznajmilem i weszlismy do srodka. Fede sie przywital ze wszystkimi, poznal Jessice? Tak Jessice. Ludmila sie nie odezwala od kat Fede wszedl, tyko patrzy sie na niego jak na jakiegos, nie wiem. Pomachalem reka przed jej oczami.
-Ludmila!
-C.. coo ? -zapytala zdezorientowana
-Zyjesz?! -zapytalem
-Tak. To idziemy cos zjesc? Viola juz wszystko gotowe? -zapytala
-Tak. Zapraszam do stolu! -zawolala Vilu i wszyscy usiedlismy. Ja od razu wzielem sie za befsztyka. Jest mniamusny. Uwielbiam jej kuchnie.
-Smaczne kochanie. -pocalowalem ja w policzek
-Dziekuje. A wam smakuje? -zapytala
-Bardzo -powiedzieli wspolnie.
-Gospodarz i co!? Bez kielichow?! -zapytal Diego ze smiechem
-Violu -powiedzialem slodko
-Leon! -krzyknela cicho. Nic nie zrobilem tylko przynioslem te kieliszki. Dla kobiet byly wina. Dzisiaj wszyscy spia u nas oprocz Germana i Angeles. Rozgadalismy sie o pracy i o slawie Fede, az tu nagle
dzwonek do drzwi. Odebralem. Jejku, nie moge sie doczekac kiedy Vilu urodzi. Stala tam .. Lara.
-Witaj. -podala reke -Moge wejsc do srodka? -zapytala
-Tak, wejdz. -pokazalem gestem reki. -Violu, mamy goscia -powiedzialem Viola do Lary i do mnie podeszla.
-Witaj Violu. Pieknie wygladasz -przytulila Lara Viole. Co tu sie do jastej ch*lery dzieje? Usiedlismy do stolu razem z Lara. Lara napila sie wody, wstala i zaczela przemawiac.
-Wiem, ze jestem tu niepotrzebna, wiem ze mnie nie lubicie. Ale jestem tu po to , abyscie dali mi chociaz jedna szanse. Zmienilam sie. Chcialabym wszystkich tu zgromadzonych bardzo przeprosic. Glownie gospodarzy domu Leona i Violette. Wiem ze zle robilam, ze podrywalam Leona, uprzykrzalam wam zycie. Ale te przeprosiny nie dotycza tylko Leona i Vilu, ale was wszystkich. To na tyle. Przepraszam jeszcze raz i do zobaczenia. -wstala od stolu i kierowala sie w kierunku wyjscia, ale Viola zlapala ja za reke i powiedziala:
-Siadaj Lara. Przyjmujemy twoje przeprosiny.
-Naprawde!? Dziekuje -przytulila Vilu i usiadla do stolu. Atmosfera byla przyjemna, tylko Ludmila siedziala cicho. O polnocy dopiero sie rozeszlismy. Germangie to poszli juz o 22:00. No coz. My towarzystwo mlodsze wytrzymalismy. Niestety ja z Vilu o 1:00 dopiero poszlismy spac bo jeszcze posprzatac.
-Kochanie, wezmiemy prysznic razem? -zapytalem. -Bedzie szybciej i oszczedniej. -dodalem
-No dobrze. -pocalowala mnie goraca i poszlismy do lazienki. Po prysznicu polozylismy sie spac. Bylismy padnieci.



----------------------------------------------------------------------------------------------------------
The end! Koniec <3 Mam nadzieje ze sie podoba i jest dlugi. Lara teraz dolaczyla do paczki. To byl wstep do namieszania. Jutro cala grupka pojdzie na piknik (Diego,Jess,Tomas,Fede,Lu,Vilu i Leon) Zapraszam na mojego nowego bloga. Do zobaaa :))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Chat~!~