*German*
Ojejku! Ale jestem szczesliwy! Zostane dziadkiem, i to w tak mlodym wieku. Mam 40 lat, ale i tak sie
ciesze! Jeszcze bardziej cieszy mnie szczescie mojej coreczki! Jeszcze nie dawno chodzila w pieluszkach, a to ona teraz bedzie miala malego maluszka ! Nie wiem jak wyrazic swoje szczescie!
-Ciesze sie waszym szczesciem! Gratuluje. -gratulowalem i dla Violi i dla Leona.
-A co z twoja praca ? -zapytala moja ukochana i polozyla glowe na moim ramieniu
-Nie myslalam nad tym, ale tak szybko sie mnie nie pozbedziesz! -powiedziala Viola i sie zasmialismy. Kolacja minela w milej atmoswerze. Ani sie nie obrocilismy, a byla juz 23:00. Odprowadzilismy naszych gosci do drzwi i sie pozeglanismy.
*Violetta*
Jedynie co moge powiedziec to ''WOW!''. Moj tata cieszy sie moim szczesciem. Ciesze sie z tego i jeszcze z jednego faktu. Za 10 miesiecy bedziemy mieli w naszym gronie pania Finix. Ciesze sie ze slubu Cami. Mam nadzieje z Broudwey nie zdradzi Camili i beda szczesliwym malzenstwem jak ja i Leon. Moje myslenie przerwal Leon.
-Juz jestesmy. -zaparkowal w garazu
-Widze. -odpowiedzialam. Oczywiscie nie odbylo sie bez buziaka w policzek. Jestem zmeczona, wiec jak najszybciej pobieglam do domu.
*Naty*
Na naszym wspolnym miesiacu miodowym bylo bardzo fajnie. Zaje*iscie wrecz! Najlepiej bylo jak
poszlismy grac w golfa! Dziewczyny na chlopakow. Oczywiscie plec zenska wygrala. Jak mogloby byc inaczej skoro tamte sieroty nie potrafia grac. No oprocz Tomasa oczywiscie, bo on od malego gra w golfa. Zmierzajac ku sendu moj kochany Maxi wybil pilke tak daleko, ze wpadla w pokrzywy. Niestety musial isc po pilke. No i jak wszedl to po 3 sekundach wyszedl ale bez pilki i byl caly w bablach. Musze przyznac wygladalo to bardzo komicznie. Zaczelam sie smiac jak glupia.
-Co cie tak smieszy kochanie ? -zapytal zdezorientowany Maxi. Ja jeszcze bardziej zaczelam sie smiac.
-Serio! Ciagle musisz to wspominac? -powiedzial Maxi, wstal zly i poszedl do sypialni. Ja powedrowalam za nim.
-Oj kotku nie gniewaj sie! -powiedzialam stojac w drzwiam. On siedzial na laptopie na FB zapewne. Postanowilam go przeprosic. Podeszlam do lozka, zdjelam laptop z jego nog, usiadlam na jego nogi okarakiem i go namietnie pocalowalam. Czulam jak rozpina mi stanik pod bluzka.
-Lepiej ptysiu? zapytalam
-Mmmm... Oczywiscie kotku. Ale lepiej bedzie jak zdejmiemy z ciebie te ciuszki. -odpowiedzial i wkroczyl do akcji. Obrocil mnie, tak aby lezal na mnie i zaczal mnie rozbierac i calowac wszedzie. Ja lekko jekalam, ale nie dalam za wygrana.
-Wstan. -wyszeptalam
-Ale... po ... co? -mowil po miedzy pocalunkami
-Zaufaj ... mi... -odpowiedzialam pomiedzy calunkami. Wstalismy dalej sie calujac i to ja sie na niego rzucilam. Tak spedzilismy nasza godzine.
Po naszych igraszkach i przyjemnosciach, bylismy nadzy oczywiscie, polozylismy sie. Ja wtulilam sie w jego tors.
-Kochanie wiesz ze jutro poczatek roku w Stud!o? -zapytalam mojego kochasia, ktory bawil sie moimi lokami
-Nie misiu. -powiedzial i probowal mnie pocalowac, ale sie przystopowal. -Jutro? Dzieki ze przypomnialas. -powiedzial
-Zasluguje na calusa. -powiedzialam i sie usmiechnelam szyderczo. On mnie zaczal wszedzie calowac, ale po 15 minutach skonczyl. Potem zasnelismy w siebie wtuleni.
*Leon*
Bede tatusiem! Bede tatusiem! Bede tatusiem! Jak sie ciesze! Mogl bym powtarzac to caly czas. Dla mojego malenstwa zrobie wszystko! To dziecko bedzie mialo najlepszych rodzicow pod sloncem. Moje myslenie przerwala Viola.
-Leon! Mowie do ciebie od 5 minut a ty stoisz jak slup! -zaczela sie zloscic Viola
-Oj kotku. -zlapalem ja w tali i pocalowalem w szyje. -Myslalem o nas i o naszym przyszlym maluszku.-odpowiedzialem i jeszcze raz pocalowalem ja w szyje
-Bedzie mial najlepszego ojca na swiecie! -powiedziala
-I mame niczego sobie. -odpowiedzialem i zanioslem do lazienki zeby wziac wspolna kapiel. Tym razem Viola wiedziala o co chodzi i sie tak nie bala. Niestety nie bylo niegrzecznie bo Viola nie chciala ale ja rozumiem.
//nastepny dzien//
-Leon kiedy wyjdziesz z tej lazienki?! -krzyczala Violus
-Taka buzka sama sie nie zrobi. -uchylilem drzwi i pokazalem na moja twarz, a ona przewrocila oczami.
-No chodz bo sie spoznimy! -powiedziala zla
-No juz, tylko wezme kluczyki. -odpowiedzialem i wzielem kluczyki i pojechalismy do Stud!a.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec. Nawet znosny xd. Macie troche czulosci Naxi xd . Nastepny nie wiem kiedy bedzie ;) Mam nadzieje ze sie podoba ;p Przy okazji dziekuje za 840 wyswietlen <3 Do nastepnego ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz